środa, 10 stycznia 2018

Od Tarly c.d. Taemin

I jak tu wierzyć komuś, kto od tak pojawił się w czyjejś rezydencji, która dopiero co została okradziona, zaś prawie wszyscy, którzy się w niej znajdowali zostali zamordowani? Mężczyzna mógł być każdym, od najzwyklejszego przechodnia, tak jak powiedział, aż do samego mordercy, który nie zdążył po prostu uciec przez jakieś okno i zmyślał teraz jakieś bajki, aby uśpić czujność jakiegoś strażnika, który cudem uniknął masakry z jego ręki.
Niebieskowłosa nabrała głośno powietrza i schowała jeden z noży do swojego długiego buta.
- Zobaczmy więc - Tarly mruknęła. - Rozłóż ręce, stań w rozkroku - chłopak skrzywił się trochę, co widać było pomimo kaptura, ale wykonał jej polecenie bez najmniejszego słowa sprzeciwu.
Dziewczyna poczuła się niekomfortowo w tej sytuacji. Powinna się schylić, ale w międzyczasie chłopak mógł jej bez większego problemu uderzyć czymś w głowę, mogła też zrobić to tak jak specjalnie wyszkolona straż portowa, która traktowała podejrzanych kopniakiem w krocze i dopiero później przeszukiwała ich ubrania, lecz znowu gdyby jednak okazało się, że niejaki Taemin mówił jej prawdę o tym co zaszło, to zrobiłaby duży błąd. Postanowiła pójść na kompromis pomiędzy tymi dwoma sposobami. Trzymając nadal jeden z noży w ewentualnym pogotowiu, przeszukała wolną ręką kieszenie jego długiego płaszcza i po krótkiej chwili zaszła mężczyznę od tyłu, aby móc bezproblemowo ściągnąć mu z głowy kaptur, spod których wyłoniły się niemalże białe włosy.
Tarly ponownie obeszła tego nieszczęśnika i schowała drugi nóż.
- Jesteś zadowolona?
- Może być - burknęła podchodząc do ogromnego biurka, na którym leżały porozwalane papiery. Zebrała tyle ile tylko mogła i ile tylko zmieściło się do specjalnych tub, które przerzuciła przez ramię oraz kieszeni jej płaszcza, po czym wyszła z pokoju.
- Jeżeli masz ochotę zabrać sobie trochę ładnych świecidełek to się nie krępuj - dygnęła do onterre. - Myślę, że czcigodny hrabia Davos się nie obrazi - powiedziała łapiąc po drodze jakiś worek i pakując do niego to co tylko się dało.
Teraz kiedy zamordowano tyle osób nie chciała być podejrzana przez władze, przesłuchiwana i przetrzymywana w skrajnie złych warunkach w podziemnym więzieniu. Chciała zniknąć, ale wcześniej musiała zabezpieczyć się pieniężnie i pomóc przyjaciołom, a w tym Stevensowi, który byłby pierwszym podejrzanym w tej sprawie, a którego uważała za dobrego przyjaciela.
 - Masz już wszystko czego chcesz? - stanęła przed Taeminem ze świecznikiem w nadal drżącej z emocji dłoni. - Czas spalić to wszystko.

Taemin?
Wybacz, że tak długo odpisywałam i tak tego mało, ale nie miałam pomysłu :v

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics.