- Możemy za wami jechać, będziemy was eskortować, dopóki nie dojedziemy do Averse - zaryzykowałam, chciałam mieć pewność, że będziemy mieć nad nimi kontrolę.
Brunetka chciała coś powiedzieć, ale my już jechałyśmy za nimi.
- Cieszę się, że panienki z nami jadą - powiedział zza powozu w którym znajdowały się sztuczne ognie... i srebro, nie dawało mi ono spokoju - tutejsze drogi bywają niebezpieczne - uśmiechnął się?
- Umiemy o siebie zadbać panie Jacques - wtrąciła Sekhmet z pogardą, czy dalej miała mi za złe, że pojechałyśmy za nimi? Co poradzę, jak mam jej powiedzieć, że bezpieczniej będzie jechać za nimi.
Cieszę się, że ze mną tu jest. W jej pobliżu czuję się pewniej, szczególnie, gdy przed nami jedzie jakiś nieznajomy mężczyzna z orlim nosem i gromadką ludzi, którzy śmierdzą.
- W to nie wątpię moje drogie panie - znowu usłyszałam jak prawie bezgłośnie się zaśmiał. Mam bardzo złe przeczucia co do niego.
***
Wjeżdżaliśmy właśnie przez granice miasta. Wszędzie było gwarno i hucznie.
- Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić na festiwalu ognia. Jakby któraś z was mnie szukała to będę sprzedawał zimne ognie oraz inne rzeczy, które mogą was zainteresować. obok sceny - odjechał swoim powozem w stronę sceny, tak jak powiedział.
Zeszłyśmy z koni.
- Czemu z nim pojechałaś, nie spytałaś mnie w ogóle o zdanie - Sekhmet czekała z zniecierpliwieniem na wyjaśnienia.
- Wolałam jechać za nim i mieć go na oku, zamiast jechać w niepokoju, czy ktoś na nas zaraz nie naskoczy - powiedziałam przywiązując nasze konie do poideł - mamy jeszcze cztery godziny to rozpoczęcia pokazu, możemy najpierw wykupić pokój w gospodzie. Wierz mi potem będzie pełno ludzi - Falka tylko kiwnęła głową i poszłyśmy w stronę najbliższej gospody. Zanim weszłyśmy nadleciała orlica.
- Gdzieś tyś się podziewała Senu? Martwiłam się o ciebie - brunetka dała jej parę ziaren które miała w kieszeni.
- Masz Orła? - zapytałam z niedowierzaniem
- Tak nazywa się Senu i będzie tu w okolicy krążyć - uśmiechnęła się po czym weszłyśmy do gospody.
- Witam czy możemy prosić o dwa pokoje? - zapytałam z niepewnością, ponieważ nie wiedziałam jak zareaguje Sekhmet.
- Niestety, ale został nam ostatni dwuosobowy - powiedział ze smutkiem gospodarz.
Popatrzyłam się pytająco na towarzyszkę.
- Mi tam nie przeszkadza, już raz spałyśmy w jednym pokoju - zaśmiała się brunetka
- Dobrze, ile za jedną noc? - zapytałam otwierając sakiewkę
- Za dwie osoby cztery korony - uśmiechnął się - Ale dla was zniżka tylko trzy korony - powiedział podając nam kluczyk, a ja podałam mu moje trzy korony.
Weszłyśmy po schodach na drugie piętro, gdzie znalazłyśmy nasz pokój. Był całkiem wszechstronny i miał oddzielne dwa łóżka. Rozgościłyśmy się w nim.
- Ja zajmuję to od strony okna - powiedziałam szybko rzucając na nie moją torbę, Sekhmet nawet nie protestowała - to co idziemy na dwór popatrzeć jakie czekają na nas atrakcje, szczerze mówiąc trochę zgłodniałam - uśmiechnęłam się do niej
- Możemy coś zjeść niedaleko sceny widziałam pewien bar - powiedziała brunetka, po czym wyszłyśmy z pokoju.
Gdy szłyśmy w stronę życiodajnego sklepu mijałyśmy wiele ciekawych osób oraz stoisk z pamiątkami. Jacques przyglądał się nam niby z ukrycia, ale ja go widziałam. Doszłyśmy do Baru i usiadłyśmy przy stoliku, wtedy przyszedł do nas kelner.
- Witamy w restauracji "Tańczące Ogniki", w czym mogę służyć? - zapytał z prawdziwą werwą mężczyzna który zapewne za około godzinę nie będzie miał już takiej miny z powodu nagminnej liczby klientów.
- Ja poproszę kurczaka z warzywami i wodę, a ty Sekhmet? - zapytałam z grzeczności
- Hmm, ja poproszę schabowego z ziemniakami - uśmiechnęła się, po czym kelner odszedł realizować zamówienie.
- Wybredna jesteś - zaśmiałam się do brunetki
- No co dawno tego nie jadłam - uśmiechnęła się do mnie
- Nie do spoko nie mam nic do schabowego - razem zaczęłyśmy się śmiać
Po jakimś czasie Kelner przyniósł jedzenie.
Zjadłam może połowę i wtedy przypomniałam sobie, że nie przyniósł wody.
- Przepraszam, proszę pana, zamawiałam wodę - uśmiechnęłam się do niego
- Oj, najmocniej panią przepraszam, za to podamy pani w najlepszym kubku - powiedział, po czym odszedł w odmęty kuchni. Kiedy zaczynałam już kończyć, tak samo ja moja przyjaciółka on przyniósł wodę.
- Dziękuje - powiedziałam, po czym pośpiesznym krokiem się oddalił.
Tylko wzięłam kubek do ręki, a już przeszył mnie po niej ból.
- A niech to Szlag - powiedziałam tak, że tylko Sekhmet mogła to usłyszeć i złapałam się za rękę.
- Nic ci nie jest - zapytała zaniepokojona chcąc mi pomóc.
- Nie nic... to tylko skaleczenie - skłamałam, przecież jej nie powiem, że srebro mnie poparzyło.
Uciekłam do pobliskiego lasu i usiadłam w głębi pod drzewem - Że akurat ich najlepszy kubek musiał być ze srebra - na szczęście magia to naprawia i potrafi sprawić, że srebro nic mi nie zrobi.
Niestety tym razem nie sprawdziłam z czego jest robiony kubek, bo kto normalny to robi. Miałam już iść z powrotem, ale na moją drogę wyszedł ten okropny mężczyzna z orlim nosem i swoją zgrają. Zaczął coś do mnie mówić o tym, że jestem pomiotem ciemności i inne takie bzdety. Nie miałam na to czasu, na szczęście nade mną krążyła Senu. Magicznie dałam jej do szponów liścik w którym było napisane, że mam kłopoty i jestem w lesie. Orlica odleciała. Mam nadzieję, że dostanie wiadomość na czas, a tym czasem trochę się z nimi pobawię.
Zeszłyśmy z koni.
- Czemu z nim pojechałaś, nie spytałaś mnie w ogóle o zdanie - Sekhmet czekała z zniecierpliwieniem na wyjaśnienia.
- Wolałam jechać za nim i mieć go na oku, zamiast jechać w niepokoju, czy ktoś na nas zaraz nie naskoczy - powiedziałam przywiązując nasze konie do poideł - mamy jeszcze cztery godziny to rozpoczęcia pokazu, możemy najpierw wykupić pokój w gospodzie. Wierz mi potem będzie pełno ludzi - Falka tylko kiwnęła głową i poszłyśmy w stronę najbliższej gospody. Zanim weszłyśmy nadleciała orlica.
- Gdzieś tyś się podziewała Senu? Martwiłam się o ciebie - brunetka dała jej parę ziaren które miała w kieszeni.
- Masz Orła? - zapytałam z niedowierzaniem
- Tak nazywa się Senu i będzie tu w okolicy krążyć - uśmiechnęła się po czym weszłyśmy do gospody.
- Witam czy możemy prosić o dwa pokoje? - zapytałam z niepewnością, ponieważ nie wiedziałam jak zareaguje Sekhmet.
- Niestety, ale został nam ostatni dwuosobowy - powiedział ze smutkiem gospodarz.
Popatrzyłam się pytająco na towarzyszkę.
- Mi tam nie przeszkadza, już raz spałyśmy w jednym pokoju - zaśmiała się brunetka
- Dobrze, ile za jedną noc? - zapytałam otwierając sakiewkę
- Za dwie osoby cztery korony - uśmiechnął się - Ale dla was zniżka tylko trzy korony - powiedział podając nam kluczyk, a ja podałam mu moje trzy korony.
Weszłyśmy po schodach na drugie piętro, gdzie znalazłyśmy nasz pokój. Był całkiem wszechstronny i miał oddzielne dwa łóżka. Rozgościłyśmy się w nim.
- Ja zajmuję to od strony okna - powiedziałam szybko rzucając na nie moją torbę, Sekhmet nawet nie protestowała - to co idziemy na dwór popatrzeć jakie czekają na nas atrakcje, szczerze mówiąc trochę zgłodniałam - uśmiechnęłam się do niej
- Możemy coś zjeść niedaleko sceny widziałam pewien bar - powiedziała brunetka, po czym wyszłyśmy z pokoju.
Gdy szłyśmy w stronę życiodajnego sklepu mijałyśmy wiele ciekawych osób oraz stoisk z pamiątkami. Jacques przyglądał się nam niby z ukrycia, ale ja go widziałam. Doszłyśmy do Baru i usiadłyśmy przy stoliku, wtedy przyszedł do nas kelner.
- Witamy w restauracji "Tańczące Ogniki", w czym mogę służyć? - zapytał z prawdziwą werwą mężczyzna który zapewne za około godzinę nie będzie miał już takiej miny z powodu nagminnej liczby klientów.
- Ja poproszę kurczaka z warzywami i wodę, a ty Sekhmet? - zapytałam z grzeczności
- Hmm, ja poproszę schabowego z ziemniakami - uśmiechnęła się, po czym kelner odszedł realizować zamówienie.
- Wybredna jesteś - zaśmiałam się do brunetki
- No co dawno tego nie jadłam - uśmiechnęła się do mnie
- Nie do spoko nie mam nic do schabowego - razem zaczęłyśmy się śmiać
Po jakimś czasie Kelner przyniósł jedzenie.
Zjadłam może połowę i wtedy przypomniałam sobie, że nie przyniósł wody.
- Przepraszam, proszę pana, zamawiałam wodę - uśmiechnęłam się do niego
- Oj, najmocniej panią przepraszam, za to podamy pani w najlepszym kubku - powiedział, po czym odszedł w odmęty kuchni. Kiedy zaczynałam już kończyć, tak samo ja moja przyjaciółka on przyniósł wodę.
- Dziękuje - powiedziałam, po czym pośpiesznym krokiem się oddalił.
Tylko wzięłam kubek do ręki, a już przeszył mnie po niej ból.
- A niech to Szlag - powiedziałam tak, że tylko Sekhmet mogła to usłyszeć i złapałam się za rękę.
- Nic ci nie jest - zapytała zaniepokojona chcąc mi pomóc.
- Nie nic... to tylko skaleczenie - skłamałam, przecież jej nie powiem, że srebro mnie poparzyło.
Uciekłam do pobliskiego lasu i usiadłam w głębi pod drzewem - Że akurat ich najlepszy kubek musiał być ze srebra - na szczęście magia to naprawia i potrafi sprawić, że srebro nic mi nie zrobi.
Niestety tym razem nie sprawdziłam z czego jest robiony kubek, bo kto normalny to robi. Miałam już iść z powrotem, ale na moją drogę wyszedł ten okropny mężczyzna z orlim nosem i swoją zgrają. Zaczął coś do mnie mówić o tym, że jestem pomiotem ciemności i inne takie bzdety. Nie miałam na to czasu, na szczęście nade mną krążyła Senu. Magicznie dałam jej do szponów liścik w którym było napisane, że mam kłopoty i jestem w lesie. Orlica odleciała. Mam nadzieję, że dostanie wiadomość na czas, a tym czasem trochę się z nimi pobawię.
(Sekhmet? Pomożesz mi? Szóstka na jedną osobę
to chyba za dużo)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz