- Znam pewną gospodę - odparłem. - Jest niedaleko, prawie sąsiaduje z lasem.
Sam również zamierzałem tam przenocować.
- Prowadź więc.
Ayama wywęszyła coś jakiś czas temu. Wiedziałem, że dziewczyna coś ukrywa. Na razie jednak wolałem nic na ten temat nie wspominać. W każdej chwili mogłem ją unieruchomić i sprawdzić, czego tak pilnie strzeże. Na chwilę obecną nie uznawałem tego za konieczne.
Sprawdziłem, czy nóż jest na swoim miejscu. Adeline w każdej chwili mogła mnie zaatakować, nie ufałem jej. Chciałem jednak dotrzymać jej toearzystwa. Z niewiadomych do końca dla mnie przyczyn, udało się dziewczynie mnie zaintrygować.
Wreszcie ujrzałem pierwsze latarnie.
- Prawie jesteśmy na miejscu - obwieściłem.
- To świetnie - uśmiechnęła się w dziwny (przynajmniej dla mnie) sposób.
Polna droga zmieniła się w brukowaną. Na pierwszym skrzyżowaniu skręciłem w lewo. Na samym końcu wąskiej uliczki znajdował się nasz cel.
Otworzyłem drzwi i wpuściłem przed siebie Adeline i Ayamę, po czym sam wszedłem do środka.
Mimo późnej pory przy stolikach nadal siedziały nieliczne osoby, głośno ze sobą dyskutując.
Mijając jeden z zajętych stolików zmarszczyłem nos, uderzył mnie bowiem intensywny zapach alkoholu.
Stanąłem przed ladą. Barman uniósł na mnie wzrok. Był barczystym mężczyzną o krótko strzyżonych ciemnych włosach i ostrych rysach twarzy.
- W czym mogę pomóc? - zapytał. Jego głos był szorstki.
- Potrzebne są dwa pokoje - powiedziałem, wyjmując z torby sakiewkę.
- Przybyliście dość późno, został jeden - barman położył przede mną klucz. Lekko drgnęła mi warga, powstrzymałem grymas. Dla bezpieczeństwa już wolałbym spanie na korytarzu, lecz nie chciałem mieć rano obolałego kręgosłupa.
- Niech będzie - wypłaciłem mu należytą sumę i chwyciłem klucz w dłoń.
Zaprowadziłem Adeline na piętro. Ayama sunęła za nami niczym cień. Stanąłem przed drzwiami oznaczonymi odpowiednim numerem i je otworzyłem.
Ulżyło mi, gdy zobaczyłem dwa łóżka ustawione po przeciwległych ścianach. Dziewczynie najwyraźniej też.
Zająłem to przy oknie i wyjąłem z torby moją koszulę nocną. Po chwili zniknąłem za drzwiami łazienki. Pobyt w niej zajmie mi na pewno mniej czasu niż Adeline. Nie lubiłem długich kąpieli.
Zanim jednak to uczyniłem, posłałem Ayamie wymowne spojrzenie. Mam nadzieję, że zrozumiała.
Wziąłem szybki prysznic i ubrałem koszulę. Mieli tutaj ładne mydło. W całym pomieszczeniu unosił się teraz delikatny zapach mydła.
Wyszedłem z łazienki i przeczesałem mokre włosy palcami.
Ayama już zdążyła przejąć moje łóżko. W skupieniu obserwowała Adeline, siedzącą po drugiej stronie pokoju.
Na mój widok dziewczyna podniosła się i ruszyła w stronę łazienki. Wskoczyłem na łóżko, odsuwając waderę pod ścianę.
Położyłem się na brzuchu obserwując drzwi, za którymi zniknęła Ade. Nie znałem jej zamiarów i nie byłem pewny, czy nie wbije mi noża między żebra, gdy będę spokojnie spać. Postanowiłem więc czuwać. Nadal nie miałem powodów, aby obdarzyć ją zaufaniem. Dodatkowo wylądowałem z nią w jednym pokoju.
Fortuna zawsze mnie kochała.
Po kilkunastu minutach dziewczyna opuściła łazienkę. Odprowadziłem ją do łóżka czujnym spojrzeniem.
Mej uwadze nie umknęła jej proporcjonalna budowa ciała. Miała czym się chwalić.
- Dobranoc, mi Adelinetta - powiedziałem, przeciągając się.
- Dobranoc - odparła.
Zgasiłem ognik, który cały czas się palił.
Czeka mnie długa noc.
Adeline?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz