środa, 24 stycznia 2018

Od Adeline do Taemina

  Leżałam w ciszy przez około pół godziny. Nie wiedziałam, czy tak jak ja, on nie spał i czuwał, czy też śnił sobie w najlepsze. Pokój z nim nie był najlepszym pomysłem, jednakże, cóż innego by nam zostało? Mimo wszystko nie mogłam się rozluźnić wiedząc, że w każdej chwili chłopak może bezszelestnie zbliżyć się do mojej torby i wyjąć jej zawartość. Tego strasznie bym nie chciała... z oczywistych powodów. Mimo, że udało mi się niezauważenie przemycić ostrze do łazienki i je oczyścić z krwi, byłam jednak świadoma, że może być to niewystarczające. Choćby ze względu na jego towarzyszkę - Ayamę, która nie dość, że mnie nie tolerowała i była bardzo nieufna w stosunku do mnie, to w dodatku mogła wyczuć ostatki woni krwi, którą ten sztylet był poplamiony.
  Wciąż zastanawiałam się, czy Taemin teraz spał... przewróciłam oczami i doszłam do wniosku, że mam dwie opcje: mogę leżeć tak przez całą noc w niepewności, co może się wydarzyć choćby za minutę... albo zrobić najprostszą rzecz w życiu - spytać go, czy on też nie śpi.
  Oczywiście zrobiłam to drugie. Westchnęłam głęboko, przeciągnęłam się i szeptem powiedziałam:
- Jakoś tak nie mogę spać.
Chłopak przez chwilę wstrzymał wdech. A jednak, też czuwał - dobry ruch. Zaskoczony i tak już się wydał, więc nie mógł udawać, że wciąż sypia. Powoli odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi w oczy.
- No to jest nas dwójka - uśmiechnął się firmowo.
  Uniosłam jedną brew, i bez dużego namysłu podeszłam do torby, i wyjąwszy z niej słodkie wino z dobrego rocznika, położyłam na stołku dwa kieliszki z sekretarzyka. Umilmy sobie ten, spędzony na wzajemnych podejrzeniach, czas. Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Jeszcze z zeszłego stulecia. Nasza rodzina przyjaźniła się z tymi wytwórcami wina, Winehousi. Dobra marka. Rzekłabym wręcz, że piekielnie dobra - stwierdziłam i posłałam mu przekonujące spojrzenie. Przez chwilę udawał specjalnie, że się zastanawia, a następnie niby od niechcenia kiwnął głową. Polałam więc trunku do kieliszków, i upiliśmy po łyku.
Westchnął z uznaniem. Zdecydowanie mu zasmakowało - a więc ma choć odrobinę gustu. Plus dla niego.
- Muszę ci przyznać rację, Adeline - znów sączył z kieliszka. - Piekielnie dobre wino.
Wzruszyłam ramionami i delikatnie uniosłam podbródek. Ojciec zawsze dawał mi wolną rękę w wyborze alkoholu, szkoliłam się w końcu u najlepszych enologów. Jednak nauczyłam się, że dobry smak jest cechą wrodzoną, a nie wyuczoną - nie każdy był w stanie docenić najlepsze majstersztyki winotwórstwa.
- Akurat pod tym względem nie zawiodę - zapewniłam go, dolewając kolejną dawkę do kieliszków. Zerknęłam na waderę, która wyglądała jakby zapadała w sen. Czy jednak rzeczywiście tak było... szczerze wątpiłam. Może była to tylko przykrywka - była w końcu tak przywiązana do swojego pana, że wcześniej by umarła z przemęczenia niż zostawiła Taemina bez opieki. Jakież to bywa irytujące, to ślepe oddanie zwierząt... prawdopodobnie wciąż czaiła się na moją torbę - nie mogę tracić czujności, nawet ze względu na alkohol. Spojrzałam znów na chłopaka i uśmiechnęłam się.
- Może powiesz mi coś o sobie? - zapytałam. - Ze specjalnym naciskiem na twoje umiejętności magiczne, jeśli można - dodałam, figlarnie przekrzywiając głowę.
(Taemin?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics.