sobota, 20 stycznia 2018

Od Taemina do Abigail

Zamyśliłem się. Dawno tu nie byłem. Nie wiem, czy było tu jeszcze coś ciekawego do obejrzenia. Kiedyś zdarzało mi się trafić na uliczne występy muzyków i kuglarzy, lecz w drodze na targ nie spotkaliśmy nikogo takiego.
- Chyba mam pomysł - ożywiłem się i wstałem z krzesła.
- Jaki? - Abi również wstała. Zabrałem nasze talerze.
- Zaraz się dowiesz - uśmiechnąłem się pod nosem i poszedłem do kuchni. Włożyłem talerze do zlewu.
- Na obrzeżach nadal jest cyrk? - zapytałem siedzącego przy stoliku Magrę.
- Jest, a co? - oderwał wzrok od czytanej książki.
- Kiedy następny występ?
- Prawdopodobnie o pierwszej.
- Dzięki - skierowałem się do wyjścia, lecz zanim opuściłem pomieszczenie, zadałem mu jeszcze jedno pytanie. - Można poparzyć się zwykłym srebrem?
Bosmer zmarszczył brwi.
- Zwykłe srebro nie szkodzi ludziom.
- Rozumiem.
Postanowiłem nie zaprzątać sobie tym na razie głowy. Abi zastałem przy schodach. Głaskała Ayamę.
- Rzeczywiście się polubiłyście - uśmiechnąłem się lekko. - Co powiesz na popołudniowy wypad do cyrku?
- Bardzo chętnie - odwzajemniła uśmiech. - O której godzinie zaczyna się spektakl?
- O pierwszej, mamy jeszcze trochę czasu.
Weszliśmy na piętro. Podszedłem do parapetu i wyciągnąłem z torby nowy nóż.
Spojrzałem na niego pod światło, chcąc dostrzec rysy wyraźniej.
- Świetna broń - powiedziała Abi, która stanęła obok mnie.
- Musiałem się nieźle o nią negocjować - zmrużyłem oczy, a rysy idealnie się wygładziły.
- Co to za kamienie? - wskazała palcem cytryn.
- Cytryny, odmiana kwarcu - odparłem. - Są dość rzadkie. Można je jednak otrzymać przez wyprażenie ametystu lub morionu, inaczej kwarcu dymnego.
Pokiwała głową.
- Piękne. Gdy o nich mówisz, brzmisz jak znawca. Interesujesz się kamieniami szlachetnymi?
- Tylko trochę. Lubię wiedzieć, co kupuję - uśmiechnąłem się. - Kiedyś miałem książkę, w której był spis wszystkich kamieni i ich krótkie opisy. Zapamiętałem większość. Lubię też je zbierać. Potem ozdabiam nimi wiele rzeczy.
- Rozumiem.
Dokładnie obejrzałem wszystkie kamienie zdobiące rękojeść. Moją uwagę przyciągnął jeden, trochę ciemniejszy od cytrynów.
- Heliodor? - postukałem w minerał paznokciem. - Twórcy pewnie zabrakło cytrynów.
- Prawie nie widać różnicy - skomentowała Abi, a ja potwierdziłem jej słowa skinieniem głowy.
- Heliodor jest twardszy od cytrynu. Osiąga też ciemniejsze barwy i jest odmianą berylu.
Odsunąłem się od parapetu.
- O dwunastej trzydzieści musimy stąd wyjść, aby zdążyć. Będę czekać na dole - pożegnałem ją cieniem uśmiechu i wszedłem do swojego pokoju.
Usiadłem na łóżku i położyłem nóż obok siebie. Pogrzebałem chwilę w torbie i wyciągnąłem niewielki woreczek oraz skórzaną pochwę idealnie pasującą do mojej nowej broni. Ayama usiadła przy łóżku, lekko przekrzywiając łeb.
Rozwiązałem rzemyk i wysypałem zawartość woreczka na kołdrę. Starałem się wypatrzyć szmaragdy. Dostrzegłem kilka między topazami i turmalinami. Odłożyłem je na bok. Znalezienie szafirów zajęło mi mniej czasu. Cytryny miałem tylko cztery. Będę musiał gdzieś je zdobyć...
Zająłem się przyczepianiem kamieni do pochwy noża. Starałem się odwzorować zdobienia na rękojeści. Wszystko robiłem z dokładnością, którą na ogół nie dysponowałem.
W końcu zostało mi miejsce na kilka cytrynów. Przyczepiłem moje cztery. Postanowiłem poszukać heliodorów. Znalazłem tylko dwa, lecz wykorzystałem je. Może gdy będziemy wracać z cyrku, znajdę po drodze jakieś stoisko.

Przebrałem się i narzuciłem na ramiona bordową marynarkę. Wyszedłem z pokoju wraz z Ayamą. Po zejściu na parter spojrzałem na kieszonkowy zegarek, który wyjąłem z kieszeni. Dwunasta dwadzieścia osiem. Schowałem zegarek i oparłem się o ścianę. Ayama usiadła obok mnie. Po chwili usłyszałem kroki na schodach.
- Nie będzie ci w tym zimno? - gdy stanęła obok, spojrzała na mój strój z powątpiewaniem.
- Nie będzie - odparłem z pewnością i ruszyłem w stronę wyjścia. Otworzyłem drzwi i przepuściłem towarzyszkę.
- W którą stronę mamy iść? - rozejrzała się, stojąc już przed budynkiem.
- W prawo - zamknąłem drzwi i ruszyłem w tamtą stronę.
- Skąd tak właściwie pochodzisz? - zapytała.
- Z Białego Szczytu - odparłem. Jej zdziwienie nie umknęło mojej uwadze. - Mój ojciec pochodził z Sollasis, ale wraz z matką przeniósł się na północ.
Tylko tyle wiedziałem.

Abi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics.