poniedziałek, 22 stycznia 2018

Od Abigail do Taemina

Kamień spadł mi z serca nie wiedziałam, czy będzie jeszcze kiedyś chciał zobaczyć mnie na oczy.
Sama nie wiedziałam, czy był odważny, głupi, czy po prostu mi zaufał, ale myślę, że wszystko na raz.
Siedział na podłodze, a ja na łóżku.
- Wiesz, że wtedy w nocy, od razu wiedziałam, że to ty i to nie przez stłuczoną lampę - zaśmiałam się. - Widziałam cię w ciemności, a wcześniej słyszałam, że ktoś się zbliża, a i regeneracja tkanek jest u mnie na takim poziomie, że tylko po srebrze chwilę dłużej mogę się wyleczyć i to tylko dzięki magi, jak jeszcze coś sobie przypomnę to ci powiem - uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił uśmiechem jakby mówiąc "okej".
Jego wzrok powędrował w stronę zaklejonej szkłem dziury na pół ściany.
- To tak było? - wskazał na nią ręką.
- Nie, zaklęcie mi nie wyszło i zniszczyłam ścianę. Właśnie dlatego najczęściej idę do pustki lub na jakiś szczyt górski - zaśmiałam się lekko.
- A jakie jest twoje marzenie? - zapytał c zaciekawieniem.
- W prawdzie jest ich kilka, ale najbardziej chciałam bym zwiedzić wszystkie wymiary i popłynąć daleko za oceany i odkryć nowy ląd. Chcę też osiągnąć sztukę magii do perfekcji.
- Myślałem, że ty już ją osiągnęłaś - popatrzył się po moim zmienionym pokoju.
- To co potrafię to jest zaledwie zalążek prawdziwego mistrzostwa. Chociaż dla niektórych ludzi już nim jest, ponieważ nie mają więcej czasu - myślę, że zakończę temat czasu. Nie wiem jak on to może odebrać.
- To ja nie wiem jak według ciebie wygląda perfekcja, przecież ty umiesz wszystko.
- Mam prośbę.
- Jaką? - cały czas słuchał mnie z zaciekawieniem.
- Czy to ty możesz przekazać to Magrze? Jeżeli w ogóle da mu się to powiedzieć - uśmiechnęłam się do niego.
- Znajdę sposób, miejsce i czas, a w ostateczności nie pozwolę mu zrobić ci krzywdy - siedział na tej podłodze jak zaczarowany.
Uśmiechnęłam się - On mi krzywdy? Ale tak czy tak nie chcę żadnego z was skrzywdzić.
- A ty jak długo się uczyłaś? - zmienił temat.
- Skończyłam ponad osiemdziesiąt szkół. W każdej byłam może pół roku na indywidualnym nauczaniu. Dzięki czemu to pół roku wystarczyło mi na przyswojenie wiedzy z pięciu lat. Mam bardzo dobrą pamięć.
- No to muszę ci powiedzieć, że Magra też by tak chciał - widziałam w jego oczach kroplę zazdrości, ale to było nieuniknione. - A dowiedziałaś się czegoś jeszcze na temat tej wody?
- Tak myślę, że ma swoje zdolności nie tylko dzięki bakteriom, patrz - Wyjęłam ją z zlewki, jeżeli tak można nazwać latającą wodę. Sprawiłam, że przyjęła kształt węża wodnego, który nie miał końca.
- Niesamowite - wyszeptał
- Zauważyłam też, że zwykła magia na nią nie działa. Tylko ta syrenia - sprowadziłam wodę z powrotem do zlewki. - Spróbuj - czułam, że się stara, ale to nic nie dawało. - Widzisz? Muszę ją kiedyś pokazać przyjaciółce.
- A gdzie ona mieszka? - oparł głowę na rękach
- W obrębie Sollasis - uśmiechnęłam się. - A co z twoimi rękami, widzę, że nie masz rękawiczek.
- Tak myślę, że na razie nic mi nie będzie, ale i tak wolę wszystkiego na razie dotykać przez materiał - pokazał ręce do góry, a po chwili je opuścił.
Pojawiłam się przy biurku i otworzyłam szufladę. On nawet nie dygnął. Wyjęłam z niej notes i z powrotem pojawiłam się siedząc na łóżku.
- To mój notes z trzech lat - podałam mu go. - Jest tam wiele ciekawych rzeczy.
- Dzięki za ta lekturę, jeszcze dzisiaj zacznę czytać - uśmiechnął się
Ktoś znowu zapukał do drzwi.
- Magra - poruszyłam ustami bezgłośnie.


(Taemin?)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics.