wtorek, 16 stycznia 2018

Od Abigail do Sekhmet

- Spokojnie ja już sobie z tym poradzę nikt nawet nie piśnie ani słowa - przecież nie mogła by mnie zabić, a tak poza tym mam plan na tego krawca - bierzemy tą suknię - rzuciłam w stronę krawca i podałam mu dość dużą sakwę z pieniędzmi - A teraz nic, a nic nie będziecie pamiętać z tego zdarzenia moi drodzy - wyszłam razem z Sekhmet ze sklepu, machnęłam ręką w stronę drzwi, cały budynek na moment stał się fioletowy i gotowe - no teraz nikt kto jest i w tym budynku nic nie będzie pamiętać z tamtej nocy, nic - uśmiechnęłam się do mojej przyjaciółki chowając jej suknię do torby
- Ale niby jak? - burknęła zwiadowczyni
-No jak, no jak, dzięki magii to aż takie proste. Spokojnie uprzedzając twoje pytanie, oni pamiętają jedynie, że kupiliśmy suknię - znowu uśmiechnęłam się do towarzyszki, traktowałam ją jak równą sobie, nie wiem dlaczego. Trochę przypomina mi mnie z młodych lat, tylko, że ja nie miałam, aż tylu mięśni. Nie potrzebuję ich dzięki wampirzym zdolnościom, ale gdybym nie była wampirem zapewne byłam bym do niej podobna.
- Nie przypominam sobie, aby jaka kolwiek dama z dworu znała magię i to w dodatku tak silną - zlustrowała mnie wzrokiem oczekując wyjaśnień
To było silne zaklęcie? Rozmyślałam, zaczekaj, aż będzie tego więcej...
- Już nie patrz na mnie jak na jakąś damę wyższych sfer, to jest dla mnie trochę irytujące i nikt tak w stosunku do mnie raczej się nie zwraca - uśmiechnęłam się do niej wsiadając na konia
- No cóż, ja już sama nie wiem kim ty jesteś - westchnęła Sekhmet i wsiadła na konia
- To jak jedziemy dalej? -  otworzyłam kompas i zaczęłam znowu kierować się w stronę południkowo-zachodnią - przed nami jeszcze... tydzień i dwa dni drogi, a bal już za tydzień i pięć dni. Musimy się pośpieszyć - pogoniłam swoją klacz, brunetka zrobiła to samo, wiem, że może mnie za bardzo nie lubić, ale ja ją lubię.
Jej charakter mnie rozbawia, jakbym widziała siebie jeszcze przed czterdziestym rokiem życia.
- To ile masz lat? - zapytała brunetka, próbując przerwać ciszę
- dwie... dwadzieścia jeden i spokojnie możesz mi zadawać pytania na każde ci odpowiem - uśmiechnęłam się w jej stronę.
- A często bywasz na balach? - zapytała zaczynając jechać stepem ja też to zrobiłam, bo wjechałyśmy do lasu
- Rzadko bywam na tego typu uroczystościach, w życiu byłam może trzy razy? - patrząc ile tak naprawdę mam lat to bardzo mało - dlatego lubię na nie chodzić, jest to dla mnie taka odskocznia od rzeczywistości - powiedziałam jej prawdę bo po co kłamać w takiej sprawie.
- No ja nie wiem czy mi się spodoba, to raczej nie moje klimaty - popatrzyła się na mnie
- Ja w twoim wieku też tak mówiłam, a jeden raz ci nie zaszkodzi i to w dodatku w słusznej sprawie - uśmiechnęłam się do niej, jeszcze bardziej spowalniając konia, dróżka robiła się coraz bardziej wąska, a drzewa gęste - to o co jeszcze chcesz mnie spytać? - odwróciłam się w jej stronę
- A co z twoimi rodz... - przerwałam jej w połowie ostatniego słowa
- O moich rodziców nie pytaj - zdenerwowałam się - oni... nie żyją - zrobiło mi się strasznie smutno przypomniałam sobie właśnie palący się dom w którym zostawiłam wszystkie tamte wspomnienia
- Wybacz ja, nie chciałam - powiedziała chyba czując mój ból - ja sama w prawdzie nie znałam moich rodziców, ale poczta była moją rodziną - wytłumaczyła się Sekhmet
- Po prostu nigdy więcej nie wracajmy do tej rozmowy,proszę - mnie i moją klacz zatrzymało drzewo na drodze, a przynajmniej obecny brak drogi.
Zsiadłam z konia, Sekhmet uczyniła to samo
- To co dalej na piechotę? - zaśmiała się Sekhmet
- Na to wygląda - westchnęłam, prowadziłam swoją klacz przez gęstwiny

***

Powoli zapadał zmierzch.
- Tu rozbijemy obóz - wskazałam na miejsce pod rozłożystym drzewem
Przyszykowałam ognisko i gdy miałam już je zapalać pstryknięciem Sekhmet to zrobiła
- Znasz magię? - zapytałam zdziwiona
- Umiem tylko coś zapalić, ale można to uznać za tak - uśmiechnęłam się do niej i usiadłam przy ognisku - musimy omówić plam działania - uśmiechnęłam się do niej, po czym przesunęłam ręką nad ogniem, a tam ukazały się dwie kobiece postacie - wejdziemy przez główne drzwi, wtedy nas zaanonsują. Powolnym krokiem będziemy iść w stronę balkonu na którym stoi Królowa i przywitamy się z nią - dwie postacie w ogniu robiły dokładnie to co mówiłam - musimy dostać przychylność ludzi bawiących się na balu, w tym celu musimy rozmawiać na trafione tematy. Ważnym elementem będzie również słuch, w między czasie będziemy po prostu podsłuchiwać rozmów i dowiemy się szczegółów. Musimy znaleźć podejrzanych, a i pamiętaj możesz chodzić po całym pałacu, tylko nikt nie może cię zauważyć w miejscach w których nie powinno cię być i nie możesz być tam zbyt długo bo ludzie zaczną coś podejrzewać - ludziki w ogniu zniknęły - to tak pokrótce omówiłam ci dzień pierwszy, dalszą część musimy omówić w komnacie po zakończeniu pierwszego dnia balu. Zamach odbędzie się trzeciego dnia o północy, ponieważ wtedy będzie miało się odbyć podpisanie traktatu pokojowego - uśmiechnęłam się na samą myśl - No i jeszcze muszę cię nauczyć zasad etyki, mam nadzieję, że je znasz. Przykładowo Nie prosi się do tańca osoby o wyższej hierarchii oraz nie odmawia się od niej tańca czyli ja nie mogę prosić do tańca tylko królowej, ale ona nas może, a ty to nie wiem. Ty musisz mi powiedzieć.


( Sekhmet?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics.