sobota, 13 stycznia 2018

Od Abigail do Taemina

Ja też często do prostych zaklęć używam magi niewerbalnej, ale jeżeli są one dużo bardziej skomplikowane wolę je przynajmniej wyszeptać lub poruszyć wargami tak aby układały się w te słowa, ponieważ na moim etapie tylko tyle potrzebuję. Jest mi je wtedy łatwiej skoncentrować i przy naprawdę potężnych nie zemdleć. Podziwiam to, że mimo tego, że nie jest on pełnej krwi Altmerem potrafi czarować i to w tak młodym wieku. Magia jest w nim dosyć silna, aby mógł uczyć się bardziej rozbudowanych zaklęć, mogłam bym nawet kiedyś zostać jego nauczycielką, niestety mistrzynią jeszcze nie jestem, ale poduczyć bym go mogła, ale to kiedy indziej. Na razie nie wiem czy nie wbije mi noża w plecy, ale czuję, że nie ma przy sobie srebra, więc mogę czuć się pewniej. Pewnie myślał, że nie zwracam uwagi na jego ranę, wręcz przeciwnie odkąd go znalazłam czuję ogromne pragnienie, ledwo co się powstrzymuję, aby go nie zabić, w końcu nic nie piłam od ponad tygodnia,a to długo. Na szczęście od ponad dwustu lat jestem wampirem i wiem jak mogę nad tym panować no i ma szczęście, że jestem... powiedzmy wampirzą weganką czyli pozostaję przy krwi zwierząt. Oczywiście nie daje mi ona tyle co ludzka, ale wolę nie zabijać niewinnych ludzi i mieć potem ich śmierć na sumieniu. Kiedy z jego prawego boku spłynęła krew nie mogłam już wytrzymać.
- Może ci pomóc z tą raną? - zapytałam z czułością lekarza, którym oczywiście jestem.
- Nie, zajmę się tym sam - mocniej zacisnął wargę. Widziałam ból w jego oczach
- Spokojnie mam duże doświadczenie w leczeniu ludzi - była to najszczersza prawda, to właśnie w Kinaygarya stawiałam pierwsze kroki jako medyk i bardzo dobrze mi to szło.
- Nie pozwolę nowo poznanej osobie szperać we mnie - zasłabł i spadł z konia, na szczęście w porę go złapałam. Był nieprzytomny. Uspokoiłam magią zwierzęta, aby zostały w miejscu. Ayama też to lubi, jest pięknym wilkiem. Jest bardzo wierna oddała by życie za Taemina, widać to w jej zachowaniu.
- No teraz nie będziesz miał zastrzeżeń do tego, abym cię połatała - uśmiechnęłam się pod nosem
Wyciągnęłam z torby igłę lekarką i nitkę, świeczkę, maść oraz parę innych rzeczy.
Hmm to jakaś trucizna przez którą rana nie może się zasklepić i jeszcze w dodatku wdało się zakażenie, ale widywałam gorsze przypadki. Muszę mu zrobić zastrzyk z antytoksyną. Mam tylko nadzieję, że się nie obudzi bo mógł by wtedy zrobić gwałtowny ruch i... Na razie się nie obudził, powinnam teraz oczyścić ranę. Zrobione, teraz wystarczy zszyć i gotowe pstryknęłam palcami zapalając świeczkę. Rozgrzałam igłę i zaczęłam go zszywać. Nawet nic nie poczuje bo zemdlał, może tu tak leżeć, aż do rana nie wiem jak dużo stracił krwi. No właśnie krew, znowu poczułam pragnienie, ale nie mogę go tu tak zostawić. Postaram się jeszcze wytrzymać do puki nie będziemy w bezpiecznym miejscu. Gotowe, kolejny żyjący pacjent. Przykryłam go kocem i rozpaliłam ognisko, potrzebował teraz ciepła. Spakowałam swoje rzeczy do torby i odłożyłam ją na bok na wypadek, gdyby była jeszce potrzebna. Przywiązałam konie do drzewa, aby być pewna, że nie uciekną. Co jakiś czas spoglądałam czy Taemin się nie obudził. Ayama wtuliła się koło niego i też zasnęła. Teraz wszystko na mojej głowie, jak zawsze.
Pozwoliłam sobie przeorganizować jego torbę tak, aby było w niej więcej miejsca, bo nie mogłam już patrzeć na ten nieład w niej. Nic z niej nie wyciągnęłam, bo niby dlaczego miałam bym to robić, już odzyskałam swój sztylet. Nie jestem złodziejem i nie zamierzam nim być. Wszystkie nasze rzeczy dałam na konie i przygotowałam je do jazdy. Popatrzyłam na niebo, za niedługo wzejdzie słońce. Zaciągnęłam kaptur na głowę. Słońce jedynie lekko drażni moją skórę, czyli na przykład zaczyna mnie w niektórych miejscach lekko swędzieć czy coś, ale mnie nie spali jest to zwykły przesąd. 
- Temin, wstawaj - szturchnęłam go, aby się obudził - musimy już jechać, spałeś cała noc


(Taemin? Wybacz mi, że takie krótkie)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics.