Taemin tylko to odwzajemnił uśmiechem, jakby na zgodę.
- A ja mam nadzieje, że kiedyś będę mógł z tobą odwiedzić pustkę - uśmiechnął się.
- Mogę wejść? - zapytałam niepewnie. On zaprosił mnie do środka gestem ręki.
Jego pokój wyglądał zupełnie jak mój tylko, że przed moim małym przemeblowaniem. Usiadłam na łóżku. - To opowiedzieć ci o pustce? - On tylko skinął głową i usiadł na krześle. - Zacznę od tego, że jest to jeden z dziewięciu wymiarów. Byłam tylko w czterech, nie licząc naszego. Do pustki można wejść w dwóch formach. Cielesnej lub duchowej, w czym duchowa to jest najzwyklejszy sen lub koszmar. W formie cielesnej jedynie przez wyłom, który jest bardzo trudno stworzyć, a co dopiero zamknąć. Na szczęście ja to potrafię. Kiedy wejdziesz do pustki w formie duchowej, nie masz nad niczym kontroli, to znaczy czasem się zdarza, że możesz tam robić co chcesz i jest to wtedy świadomy sen. W formie cielesnej możesz stworzyć wszystko, twój umysł otwiera się na nowe możliwości, to właśnie tam najczęściej się uczę. Wtedy, że tak powiem, nikogo nie skrzywdzę gdyby coś poszło nie tak. Mieszkają tam duchy takie jak przykładowo współczucia, szczerości, marzeń... Ale są też złe duchy, demony. Przybierają postać tego czego najbardziej się boisz. Dlatego zanim się tam wejdzie przynajmniej powinno się oczyścić umysł, jeżeli nie umie się bardzo dobrze walczyć i nie chcesz pójść na pewną śmierć. Niestety to też nie zawsze pomaga wtedy pojawiają się tam pomniejsze demony takie jak zazdrości, sumienia, pożądania, pragnień na szkodę innych oraz wiele innych, czasem zdarza się, że ktoś akurat ma koszmar przez co do pustki w tym czasie przenikają jego lęki. Aby wyjść też trzeba się skoncentrować i użyć kotwicy, ja to tak nazywam. Jest to mała runa którą nasączyłam magią, jest zawsze przy mnie. I tak oto w bardzo dużym skrócie streściłam ci pustkę - uśmiechnęłam się. Otworzyłam kompas, był w nim mały zegarek, powoli dochodzi dziewiętnasta. - A tak wracają do waszej walki z Magrą, myślę, że nie jesteś słaby, po prostu jesteś człowiekiem, jak każdy - uśmiechnęłam się i wstałam z łóżka. Poszłam do swojego pokoju zostawiając Taemina w zamyśleniu.
To miły chłopak, polubiłam go. Prawie zapomniałam o drzwiach, mają dziurę. Przejechałam palcem po niej i zniknęła, zupełnie jakbym nigdy jej zrobiła. Przypomniałam sobie mężczyznę z biczem, nie wiem co by się tam stało, gdyby mnie tam nie było. Źle traktują tego lwa, w innym wypadku nie chciał by rozszarpać swojego właściciela na strzępy.
Popatrzyłam na swój sztylet. Nie miał on żadnych kamieni, tylko runy na rękojeści i ostre jak, sama nie wiem co, ale kość na pewno by rozcięło. Na szczęście nie moją, nawet gdyby ktoś, załóżmy, próbował mi złamać rękę, oczywiście do takiej sytuacji nigdy by nie doszło, to prędzej sam by je sobie połamał. Taki plus bycia wampirem, niezniszczalne kości, tym bardziej nie rozumiem, jak ludzie mogą myśleć, że wampira może spalić zwykłe słońce. Nie wiedziałam co z sobą zrobić. Przejdę się na spacer mimo burzy śnieżnej, dobrze mi zrobi takie orzeźwienie. Wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę frontowych drzwi.
- A ty gdzie idziesz w taką pogodę i jeszcze dobrze nie ubrana - powiedział do mnie Magra chcąc mnie zatrzymać. W prawdzie nie miałam na sobie żadnego płaszcza, jedynie zwykły czarny strój z złotymi wzorami, ale mi to nie przeszkadzało.
- Spokojnie, nic mi nie będzie, idę tylko na spacer - uśmiechnęłam się do niego, po czym wyszłam na dwór.
Mogłam bym zacytować, że jest "Zawieja i beznadzieja", ale nie było, aż tak źle. Przechodziłam obok zasypanych sklepów. Postanowiłam, że pójdę do lasu, dopiero teraz skapnęłam się, że o tej porze roku nie set możliwym, abym spotkała motyla. Ludzie przechodzący koło mnie, którzy walczyli, aby w ogóle zrobić krok, Dziwnie się na mnie patrzyli. Możliwe, że to dlatego, że byłam ubrana jakby było lato i szłam jak na najzwyklejszej łące, to jest bardzo możliwe. Nie zwracałam na nich uwagi poszłam w stronę łąki na której znalazłam motyle, była w samym środku lasu. Po niezbyt długiej wędrówce dotarłam. Tak jak myślałam panowało tam lato i im dalej od centrum tym było chłodniej. Emanowała stamtąd dziwna magia. Zauważyłam, że na środku jest malutka kałuża z wodą. Zaczęłam ją rozkopywać magią, coraz to więcej ziemi znajdowało się koło mnie, a z ziemi wytrysnęła woda. Zrobiło się małe jeziorko, przez to śnieg w pobliżu zaczął topnieć. Dotknęłam wody, była gorąca. To ciepłe źródło, nie wiem jak długo tutaj było, ale na pewno nikt od bardzo dawna tego nie widział. Wzięłam jej trochę, jako próbkę do badań, na pewno nie była to zwykła woda. Dość dużą probówkę z "wodą" schowała do torebki, potem sprawdzę to z chłopakami. Zaczęłam iść w stronę gospody. Kiedy byłam już przy wejściu okazało się, że drzwi są zasypane. Nie chciało mi się ich odkopywać. Przeszłam przez śnieg i ścianę. Nie było mnie prawie dwie godziny, mam nadzieję, że się nie martwili. Gdy weszła zastałam Magrę i Taemina rozmawiających o czymś.
Magra prawie nie dostał zawału, gdy zauważył jak przechodzę przez ścianę.
- Wróciłam - oznajmiłam, jakby triumfalnie.
(Taemin?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz