- Proszę opuścić ramiona - nagabywały zwiadowcę kobiety przypominając swoim zachowaniem, a czasem i wyglądem zachłanne sroki. - Musimy zmierzyć pani ramiona i biust.
W końcu ciemnowłosa uległa i niepewnie wysłuchała poleceń asystentek. Krawiec zaś nie ustępował w narzekaniu.
- Co to ma być? - charakterystycznie przeciągał głoski i żywo gestykulował podkreślając w ten sposób każde swoje słowo. - Panienka chyba profesje pomyliła, przecież dama nie może mieć takiej rzeźby. No proszę na siebie spojrzeć! Więcej mięśni niż cycków! I jak ja mam tu suknię balową niby uszyć? Dla pani to by się jedynie zbroja nadawała... A te tatuaże...Normalnie bandyta, a w oczy to aż strach spojrzeć! Jeszcze gotowa kogoś zabić wzrokiem!
Gdy sroki skończyły mierzyć brunetkę ta błyskawicznie narzuciła na siebie swoją koszulę i spodnie z nienawiścią patrząc tylko na chichoczące w kącie asystentki. W międzyczasie mistrz Felini chodził z jednego kąta swojego zakładu do drugiego głęboko nad czymś rozmyślając. Sekhmet zaś wyobrażała sobie reakcję członków jej rodziny na taką scenę. Nella zapewne dałaby sobie rękę uciąć, aby być na jej miejscu. Przymierzać brylanty, aksamity i jedwabie strojąc się na hrabiankę. Mistre tarzałaby się ze śmiechu po podłodze tuż obok Argosa, który przez kolejny miesiąc opowiadał by tę historię każdemu napotkanemu człowiekowi.
- Już wiem! - krawiec aż podskoczył z radości wytrącając Falkę z zamyślenia. - Proszę no podejść do lustra... Zważywszy na pani nie brzydkie ramiona proponuję prześwitujące rękawy. Jest to nowoczesne acz intrygujące podejście, które z pewnością wzbudzi zainteresowanie... rozważałem gorset, ale nie wiem, czy przy tak wyrzeźbionym brzuchu dałoby się w ogóle go zawiązać... Spódnica długa, bez krynoliny, zwiewna i prosta... Mocno wcięta łódka podkreśli smukłą szyję, a nie zwróci uwagi na brak w biuście... Rozważałem butelkową zieleń ze złotym haftem i szmaragdami, ale zważywszy na brak czasu odejdziemy od haftowania i skorzystamy z chłodnej odmiany zieleni wiosennej... Tak, już to widzę...
Następnego dnia, jeszcze przed południem przed zakładem krawca stanęły dwie osoby. Zapukała ta nieco niższa o złotym warkoczu, na której twarzy widniał niewinny, acz tajemniczy uśmiech. Jej towarzyszka, zakapturzona i przygarbiona wydawała się być z jakiegoś powodu poirytowana i co jakiś czas odwracała głowę obserwując dokładnie twarze mijających ją ludzi. W końcu mahoniowe drzwi otworzyły się, a stojący w nich mistrz, którego ciemne jak sińce wory pod oczami wskazywały na nieprzespaną noc, zaprosił obie kobiety do środka.
- Nieskromnie przyznam, że jest to jedna z moich najlepszych sukien, jakie udało mi się wykonać w przeciągu jednej nocy - powiedział prowadząc klientki do przymierzalni, gdzie na manekinie wisiało już gotowe dzieło.
Blondwłosa i mistrz jednocześnie odwrócili się do brunetki swoje wymowne spojrzenia kierując to na nią, to na szatę.
- Mowy nie ma - burknął zwiadowca, lecz w głębi serca czuł, że zbytnio się tu z jego zdaniem nie liczono...
- Mistrzu, przeszliście samego siebie - pochwaliła Feliniego Abigail.
- Oj, Pani, przesadzacie... - zarumienił się sztucznie rzemieślnik.
- Wyglądam jak pajac - bąknęła pod nosem Sekhmet obracając się przed lustrze.
- Bez przesady - powiedziała wesoło blondynka. - Wystarczy się wyprostować, rozczesać włosy i będą z ciebie ludzie.
Falka ściągnęła łopatki, lecz nie dostrzegła znacznej poprawy. Suknia x może i była ładna, ale ktoś pokroju dziewczyny kunsztu wykonania po prostu nie potrafił docenić. Jeszcze przez chwilę obracała się w prawo i lewo przed lustrem próbując znaleźć choć jedną zaletę stroju. Po jakimś czasie zaprzestała poszukiwań. Odwróciła się do blondynki i zmniejszyła dzielący je dystans, a gdy stały wystarczająco blisko, aby różnica wzrostu była zauważalna brunetka odezwała się głosem chłodnym jak sala tronowa na zamku w Wichrowym Tronie.
- Jeśli ktokolwiek niepożądany, kiedykolwiek dowie się o tym co tu zaszło lub o tym co zostałam zmuszona nosić uroczyście przysięgam, że nie znajdziesz żadnej warowni, w której bym cię nie dopadła.
***
- Nieskromnie przyznam, że jest to jedna z moich najlepszych sukien, jakie udało mi się wykonać w przeciągu jednej nocy - powiedział prowadząc klientki do przymierzalni, gdzie na manekinie wisiało już gotowe dzieło.
Blondwłosa i mistrz jednocześnie odwrócili się do brunetki swoje wymowne spojrzenia kierując to na nią, to na szatę.
- Mowy nie ma - burknął zwiadowca, lecz w głębi serca czuł, że zbytnio się tu z jego zdaniem nie liczono...
***
- Oj, Pani, przesadzacie... - zarumienił się sztucznie rzemieślnik.
- Wyglądam jak pajac - bąknęła pod nosem Sekhmet obracając się przed lustrze.
- Bez przesady - powiedziała wesoło blondynka. - Wystarczy się wyprostować, rozczesać włosy i będą z ciebie ludzie.
Falka ściągnęła łopatki, lecz nie dostrzegła znacznej poprawy. Suknia x może i była ładna, ale ktoś pokroju dziewczyny kunsztu wykonania po prostu nie potrafił docenić. Jeszcze przez chwilę obracała się w prawo i lewo przed lustrem próbując znaleźć choć jedną zaletę stroju. Po jakimś czasie zaprzestała poszukiwań. Odwróciła się do blondynki i zmniejszyła dzielący je dystans, a gdy stały wystarczająco blisko, aby różnica wzrostu była zauważalna brunetka odezwała się głosem chłodnym jak sala tronowa na zamku w Wichrowym Tronie.
- Jeśli ktokolwiek niepożądany, kiedykolwiek dowie się o tym co tu zaszło lub o tym co zostałam zmuszona nosić uroczyście przysięgam, że nie znajdziesz żadnej warowni, w której bym cię nie dopadła.
Abigail? Sekhmet tylko tak sobie żartuje... Chyba...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz