sobota, 20 stycznia 2018

Od Abigail do Taemina

Byłam już śpiąca, więc przebrałam się tylko w piżamę, wypiłam herbatę i poszłam spać.
Stałam w samym centrum pożaru. Dobiegły mnie krzyki z pokoju obok. Nie mogłam do niego wejść, moje moce tu nie działały. Tak samo siła, jedyne co to się nie paliłam. Nie mogłam nic zrobić, a krzyki się nasilały. Usłyszałam dobiegający z środka głos mężczyzny.
- Gdzie jest wasza córka - krzyczał.
- Nic wam nie powiemy - mówił z odwagą inny mężczyzna.
- To nic, was spalimy, a ona się znajdzie. Sama nie mogła daleko uciec - zaczął złowieszczo się śmiać.
Udało mi się wyważyć drzwi. W środku był tylko pewien mężczyzna razem z kobieta, trzymali się za ręce. Już prawie ich złapałam, ale oni spadli w przepaść, mężczyzna patrzył z troską i spokojem w moje oczy. Upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Za mną szedł pewien mężczyzna, nie stawiałam oporu, już nic nie chciałam.
Obudziłam się zlana potem. Zapomniałam założyć naszyjnika. Miałam całą mokrą twarz. Moje drzwi się otworzyły. Wszedł nimi Taemin i podszedł do mojego łóżka, po drodze przewrócił lampę.
- Może zaświecę światło - zapalił świecę, która stała przy moim łóżku. - Nic ci nie jest? - zapytał zaniepokojony.
Widziałam po nim, że jeszcze nie poszedł spać i było po nim widać, że pił wino.
- Nie, nic mi nie jest - wyczarowałam chusteczkę i otarłam twarz - to tylko koszmar - siąkałam nosem
- Mi możesz powiedzieć - uśmiechnął się do mnie.
- Kiedy miałam dziesięć lat i bawiłam się na dworze. Doszły mnie krzyki z domu. Tata mi mówił, że w takich przypadkach mam uciekać i się nie zatrzymywać. Pobiegłam w stronę lasu, kiedy oddaliłam się na wystarczającą odległość odwróciłam się i widziałam tylko palący się dom. Biegłam dalej z płaczem w oczach, aż zasnęłam pod pewnym drzewem, miałam przy sobie jedynie kompas, który dostałam od mamy i od tamtej pory cały czas go przy sobie noszę. - pokazałam mu pozłacany kompas, który trzymałam pod poduszką próbował go otworzyć - Tylko ja mogę go otworzyć moją magią, ale nadal nie wiem do czego są te runy. Wracając do mojej historii. Rano obudziłam się w jakimś domu. Poznałam tam pewną kobietę i została moją drugą mamą. uczyła mnie alchemii oraz wielu zaklęć, których do teraz wykorzystuję. Kiedy miałam dwadzieścia jeden lat, zabili ją. Znowu uciekłam, ale nie mogłam sobie tego wybaczyć i wróciłam, ale kiedy tam byłam ona już nie żyła. Wpadłam w szał i zabiłam pięciu mężczyzn ubranych w długie płaszcze. Tak trafiłam na kontynent. Od tamtej pory co jakiś czas nękają mnie koszmary, w których chcę uratować rodziców, ale jestem bezradna, a na końcu tajemnicza postać podchodzi do mnie zza pleców i wtedy sen się urywa - uśmiechnęłam się i otarłam resztę łez. - Cieszę się, że mogłam to w końcu komuś powiedzieć.
- Proszę napij się, pomoże ci zasnąć - wyciągnął zza pleców lampkę wina.
Wypiłam całe.
- Dziękuję ci, za wszystko - uśmiechnęłam się do niego, a on skinął głową i wyszedł z mojego pokoju.
Podeszłam do biurka, na którym zostawiłam talizman. Założyłam go i wróciłam do łóżka spać.

***

Rano poszłam się wykąpać w ciepłej wodzie. Umyłam się i wytarłam włosy. Poszłam do garderoby się przebrać, założyłam białą koszule i czarne spodnie, na to cienki czerwony płaszcz.
Zeszłam na dół na śniadanie. Była czwarta nad ranem, więc nikogo raczej tu nie spotkam. Poszłam do kuchni i zrobiłam kanapki z serem. Położyłam je na jednym z stolików i wróciłam się do kuchni zrobić herbatę. Kiedy wróciłam nie było jednej kanapki. 
- Ayama - powiedziałam spokojnie jej imię, a ona zjadła już moja drugą kanapkę. - Nie wiem czy nabiał ci służy - ale ona mnie nie słuchała i dokończyła moje, to znaczy teraz jej śniadanie. Wyczarowałam jej kość i poszłam do kuchni jeszcze raz zrobić kanapki.
Kiedy wróciłam ona gryzła swoją nową zdobycz. 
- Jak tu przyszłaś - wzięłam gryza kanapki i popiłam herbatą.
Drzwi do pokoju Taemina były uchylone. Weszłam po schodach i je zamknęłam, po czym zeszłam do Ayamy.
- Nie ładnie - pogłaskałam ją i napiłam się herbaty. - Wszyscy śpią, co nie. Mnie też to męczy. Śpiochy. - Dojadłam śniadanie i wypiłam herbatę.
No cóż muszę czekać, ale kiedy wstaną pokażę im tą wodę którą znalazłam w lesie. Była dalej ciepła, interesujące.

(Taemin?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics.