wtorek, 23 stycznia 2018

Od Taemina do Adeline

Nie lubiłem tajemnic ani zagadek, dlatego odpowiedź dziewczyny lekko mnie zirytowała, lecz nie dałem tego po sobie poznać. Ayama wydawała z siebie głuche warknięcia. Położyłem dłoń na jej grzbiecie, aby ją uspokoić.
Powarkiwanie ustało.
Jeszcze raz dokładnie przyjrzałem się nieznajomej. Nie wyczuwałem w niej magii. Niewątpliwie jednak chowała coś za plecami. Było to dość podejrzane.
Przez głowę przemknęło mi pytanie, co Onterre robi na północy. Nie sądziłem, że spotkam tu kogoś takiego.
Nie była jednak czystej krwi. Nie była umagiczniona, geny elfów odpadały. Nie zamierzałem jej jednak lekceważyć.
Odzywała się z wyższością, jaką można spotkać tylko u szlachcianek. Nie wierzyłem stereotypom, ale ta dziewczyna rzeczywiście wyglądała na zapatrzoną w sobie egoistkę.
Nie będę jej jednak bezpodstawnie oceniać, dam jej szansę.
- Lee Taemin, miło panienkę poznać - wykonałem niski ukłon i uśmiechnąłem się, delikatnie mrużąc oczy. - Czy nie jest dziś zbyt zimno na takie przechadzki?
- Nie, jeżeli ma się odpowiednie ubranie - odparła takim samym tonem jak poprzednio. Niepochlebnie zerknęła na mój cienki płaszcz, ledwo chroniący przed mrozem. Cóż, spędziłem na tych terenach dzieciństwo, przywykłem do panujących tu temperatur.
Lekceważąco machnąłem dłonią, ukrytą pod czarną skórzaną rękawicą.
- To kwestia odporności i przyzwyczajenia - powiedziałem. - Czy mógłbym poznać godność, skoro swoją już zdradziłem?
- Adeline Rossa - odparła. Wydawało mi się nawet, że lekko uniosła podbródek.
Kojarzyłem to nazwisko. W takim razie rzeczywiście szlachcianka.
- Ładne imię - powiedziałem jakby od niechcenia. Adeline lekko skinęła głową.
- Twoja znajoma ma jakieś imię? - zapytała, zerkając na waderę.
- Oczywiście, poznaj Ayamę - odpowiedziałem z nikłym uśmiechem.
Rozejrzałem się. Dopiero teraz zorientowałem się, że wszędzie dookoła było strasznie ciemno. Moje oczy jednak szybko się do niej przyzwyczajały.
Uniosłem dłoń i pstryknąłem palcami. Szafirowy ognik rozświetlił otaczający nas mrok.
Adeline przez ułamek sekundy przeniosła wzrok na ognik. Wyłapałem w jej spojrzeniu nutę zdziwienia i zaintrygowania.
- A więc, mi Adelinetta - spojrzałem na nią, lekko przekrzywiając głowę. Nawet nie zorientowałem się, że użyłem zdrobnienia. - Skoro już trochę się znamy, proponuję ci swoje towarzystwo podczas dalszej części tej przechadzki. Uprzedzam jednak, że trudno jest się mnie pozbyć - lekko się uśmiechnąłem.


Adeline?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics.