Zaryzykowałem zdjęcie rękawic. Siedzenie w nich cały czas było niezbyt wygodne. Nuda strasznie mi doskwierała, na towarzystko Ayamy nie mogłem liczyć. Spała obok mnie.
Postanowiłem odwiedzić Abi. Mam nadzieję, że się nie wygadam.
Mimo wszystko schowałem dłonie w rękawach i zapukałem do drzwi.
Abigail otworzyła i zaprosiła mnie do środka gestem dłoni. Wszedłem do pokoju i usiadłem na podłodze, patrząc na zlewkę.
- Dowiedziałaś się czegoś nowego? - zapytałem.
- Woda przyjmuje jedynie ciekły stan skupienia - powiedziała, demonstrując mi tą właściwość. Ze zdziwieniem obserwowałem topnienie i skraplanie się wody.
- Interesujące - mruknąłem pod nosem.
- Właściwie to co cię do mnie sprowadza? - zapytała, umieszczając wodę w zlewce.
- Mam kilka pytań - odparłem. Może uda mi się dowiedzieć czegoś więcej, jednocześnie nie dając do zrozumienia, że coś wiem.
- Więc pytaj - uśmiechnęła się delikatnie.
- Ostatnio zaciekawił mnie temat mitologii i istot nadprzyrodzonych. Co o nich wiesz? - podciągnąłem kolana pod brodę.
- Wiem dość sporo.
- Opowiedz mi o nich.
- Zacznę od syren - powiedziała. - Są to pół kobiety, pół ryby. Panują nad żywiołami i pogodą. Zamieszkują wody niedaleko wyspy Sollasis. Gdy któraś zakocha się w człowieku, a będzie to uczucie odwzajemnione, będzie wstanie przechodzić z formy syreny do formy człowieka, zachowując moce. Syreny są nieśmiertelne, lecz można je zabić. Można się syreną urodzić lub się nią stać, wymaga to jednak rytuały i pomocy z ich strony.
Słuchałem jej słów w całkowitym skupieniu.
- Teraz opowiem ci coś o wilkołakach. Mogą przemieniać się kiedy chcą, podczas pełni księżyca przemiana następuje przymusowo. Są uczuleni na srebro. Starzeją się jak zwykli ludzie. Wilkołakiem możesz stać się po ugryzieniu.
Ciekawie opowiadała.
- Wróżki to niewielkie skrzydlate istoty, które magią mogą czynić jedynie dobro. Potrafią stać się niewidzialne, a rodzą się z pierwszego uśmiechu nowonarodzonego dziecka. Każda z nich posiada przydzielone umiejętności i powołanie. Odpowiadają za harmonię.
- A wampiry? - zapytałem, zanim zdążyłem ugryźć się w język. Brawo, Taemin.
Ujrzałem zdziwienie na jej twarzy. Serce chyba przestało mi na chwilę bić.
- Wampirem można się tylko stać, ponieważ są bezpłodne. Zdarzają się jednak przypadki narodzin, jest to szansa jeden na...nawet nie wiem na ile przypadków. Muszą pożywiać się krwią przynajmniej raz na tydzień. Jeśli nie jest to krew ludzka, muszą robić to częściej. Są nieśmiertelne, lecz srebro jest w stanie wyrządzić im krzywdę. Zabić wampira może jedynie inny przedstawiciel tej rasy. Ich kości są twardzsze nawet od najmocniejszego metalu. Magia naturalnie jest w nich silniejsza. Potrafią zamienić się w mgłę bez najmniejszego wysiłku. Potrafią biec z prędkością, której sobie nawet nie wyobrażasz. Siłą mogą rozkruszyć kamienie. Temperatura nie wywiera na nich wrażenia, warunki pogodowe też są niczym. Wyglądają jak normalni ludzie, mają jednak dłuższe kły przypominające sztylety. Wbrew mitom światło ich nie zabija, dotyczy to również osikowego kołka i czosnku. Mają także świetną pamięć.
- Na razie tyle wiedzy chyba mi wystarczy - uśmiechnąłem się. - Dziękuję ci za to.
Podniosłem się z podłogi i odwróciłem się w stronę ściany. Zamierzałem wrócić krótszą drogą.
- Taemin..
Obejrzałem się przez ramię. Abi wstała, wyjęła z szuflady kopertę i mi ją wręczyła.
- Przeczytaj w pokoju - powiedziała z lekkim wahaniem.
- Jasne - uśmiechnąłem się i wróciłem do siebie.
Ayama już nie spała, tylko wylegiwała się na łóżku. Usiadłem obok niej i pospiesznie otworzyłem kopertę. Zacząłem czytać.
Po przeczytaniu odłożyłem list na szafkę i opanowałem lekkie drżenie rąk. Cieszyłem się, że wyznała mi prawdę. Nie musiałem już niczego ukrywać. Odetchnąłem z ulgą.
Przez ścianę wróciłem do jej pokoju. Spojrzała na mnie z zaskoczeniem i niepewnością. Zupełnie jakby dziwiła się, że w ogóle postanowiłem przyjść.
- Cieszę się, że mi to przekazałaś - powiedziałem. - Licz się jednak z tym, że moje pytania mogą nie dać ci spokoju.
Miałem wrażenie, że odetchnęła z ulgą.
- Wiele osób oddałoby majątek, aby w twoim wieku wyglądać tak młodo - zażartowałem, aby dać jej pewność, że po tym wyznaniu nic się nie zmieniło.
Bo nic się nie zmieniło. Nie czułem strachu, mimo że znałem już jej umiejętności. Zapewne była to głupota. Ewentualnie chora odwaga.
Ale przecież między tymi dwoma rzeczami jest naprawdę cienka granica.
Ponownie usiadłem na podłodze, krzyżując nogi. Miałem nadzieję, że Abi również uważa, że jej wyznanie niczego nie zepsuło.
Abi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz