Seneka był wykończony. Jechał bez przerwy od wczorajszego ranka, zatrzymując się tylko na kilka godzin w małej, obskurnej karczmie, gdzie karaluchy były większe od serwowanych posiłków. Jego towarzysz - Rudolf, który najwidoczniej ciężej znosił długie podróże bardzo nalegał, by odpocząć choć chwilę. Jonathan ignorował jego uwagi, twierdząc uparcie, że skoro on daje radę jeszcze utrzymywać się w siodle, to Rudolf również powinien. Zgodził się na przystanek, dopiero gdy koń jego towarzysza omal nie przewrócił się ze zmęczenia. Ludzie umilkli, gdy wchodził do karczmy, a potem rozmawiali już tylko o nim. Słyszał ich szepty pełne przejęcia. Pewnie ludzie tacy jak ja rzadko tu zaglądają - pomyślał, mając nadzieję, że unikną kłopotów. Rudolf z szerokim uśmiechem poszedł zamówić jedzenie i spytać o pokój, który mogliby zająć na noc. Seneka stał nieruchomo przy drzwiach, gdy nagle poczuł na sobie czyjś wzrok. Jego spojrzenie samo powędrowało w stronę kobiety o rudych włosach, która siedziała w rogu pomieszczenia. Wokół niej zebrali się chyba najbardziej podejrzani obywatele Złotej Armii, którzy siedzieli przy pustych kuflach po piwie i wrzeszczeli do siebie coś o dziewkach i pieniądzach. Jonathan wiedział, że to najprawdopodobniej przysporzy Elise kłopotów jednak nie mógł zachować się inaczej. Skłonił się lekko i zajął miejsce przy stole, nie spoglądając na dziewczynę już ani razu. Nigdy nie darzyli się przesadną sympatią. Jedzenie, które im przyniesiono okazało się nieświeże, a kufel z piwem był brudny i popękany. Seneka nawet nie próbował jeść czy pić, wstał zniesmaczony od stołu i udał się do pokoju, wynajętego na górze. Gdy zobaczył stan łóżka, wiedział że dzisiejszej nocy nie będzie również spał. Rudolf natomiast nie miał żadnych oporów. Lekko podchmielony, upadł na posłanie i chwilę potem po pokoju rozległo się jego donośne chrapanie. Seneka czuwał. Stał całkowicie nieruchomo przy oknie, z prawą dłonią na rękojeści szabli i nasłuchiwał. Postanowił, że da Rudolfowi przespać się godzinę, a potem wyruszy z nim lub bez niego. Z parteru wciąż dochodziły go pijańskie krzyki i wyzwiska. Widocznie atmosfera rozluźniła sie, gdy obaj wyszli. Gdy zrobiło się spokojniej i miał pewność, że Rudolf śpi twardym snem, pozwolił sobie na ciche westchnięcie. Myślał o swojej ogromnej rezydencji z wielkim ogrodem, w którym spacerowali z Frances. Z utęsknieniem czekał, aż będzie mógł wrócić do domu i czuć się wreszcie jak u siebie, bez ciągłego napięcia, podróży i tułaczki po całym kontynencie. Seneka długo myślał o siostrze. Położył rękę na sercu - w tym miejscu, w wewnętrznej kieszeni płaszcza nosił jej listy. Potem gdy czuł się już naprawdę zmęczony i nieszczęśliwy pozwolił sobie na chwilę niesubordynacji względem samego siebie, a jego myśli skierowały się ku Królowej Victorii. Jego rozmyślania przerwał jednak pewien hałas. Jonathan cały się spiął i wyciągnął broń. Na świst szabli, Rudolf poruszył się niespokojnie, ale jego oczy wciąż pozostawały zamknięte. Seneka z całej siły kopnął go w zadek, ponieważ był już pewien, że ktoś zmierza do ich pokoju. Rudolf nawet się nie przejał i obróciwszy się na drugi bok, wciąż spał sobie smacznie. Tymczasem ktoś zbliżał się do drzwi, Jonathan juz miał skoczyć do przodu, gdy stanęła w nich... Elise.
-Co się tak czaisz? - prychnęła.
-Księżniczko - Seneka zgodnie z dworską etykietą skłonił się ponownie. Mimo że był całkowicie wierny Królowej Victorii, bardzo istotne było dla niego pochodzenie i status.
-Przestań pajacować - Elise weszła do środka i zamknęła drzwi. - Potrzebuję pieniędzy i to szybko
Seneka poczuł mocną woń wina. Zachował jednak całkiem obojętny wyraz twarzy.
-Nie jestem uprawiony do wydawania ci pieniędzy - odparł rzeczowo.
-Posłuchaj... - Elise zbliżyła się do niego z nienawiścią wypisaną na twarzy. Światło lampy padło na jej twarz. Jedyną rzeczą, która podobała się Senece w tej dziewczynie było to, że przypominała nieco Królową Victorię.
-Musisz mi je dać.
-Nie. Środki, którymi dysponuję są przeznaczone na inne cele. Przykro mi.
-Kłaniasz mi się jak ksieżniczce, a nie chcesz spełnić mojej prosby? - wysyczała Elise i chyba chciała zakląć, jednak Seneka szybko jej przerwał:
-Twój tytuł istnieje, jednak jest pusty. Nie nosi ze sobą żadnej mocy. To nie oznacza, że nie należy ci się z niego szacunek.
Seneka wiedział, że Elise jest o krok od uderzenia go i intensywnie zastanawiał sie jak zakończyć tą rozmowę.
-Jeśli potrzebujesz pieniędzy możesz udać się ze mną do Królowej. Jestem właśnie w trakcie podróży do stolicy. Wyruszamy za godzinę.
Elise?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz