Wzięła głęboki oddech żeby cios był celniejszy, ale w tym momencie otworzyły się drzwi, a młody gwardzista zaprosił ich do środka.
Obracając w dłoni spinkę ze złotym smokiem przeszła szybko przez długą salę. Rozważała w myślach jak przywitać się z tą starą cholernicą, która obojętnie spoglądała na ich dwójkę, obracając w tej samej chwili między palcami pustym kieliszkiem po winie. Czy zwyzywać tylko jej psa? Czy może ich wszystkich? A może od razu zrzucić tego babiszona ze swojego tronu i samej na nim usiąść? Tyle było możliwości...
Stanęła pod schodkami z założonymi rękami. Postanowiła rozegrać to dyplomatycznie, dokładnie tak aby zagiąć Senekę i udupić go raz a dobrze.
Mężczyzna skłonił się nisko i rozpoczął wiązankę wychwalającą majestat jego królowej. Elise była już na to po prostu za stara. Odeszła na bok pod okno, przy którym stała etażerka z wystawionym alkoholem. A jakże! Przecież bynajmniej nie zamierzała niczego załatwiać na trzeźwo.
- Psiarnię wypadałoby przeszkolić - zaczęła nie zważając na to, że biedaczek jeszcze nie skończył mówić. - Nie potrafią się bronić, prawidłowo oceniać sytuacji, są lekkomyślni, a ich konie są za wolne. Mieli szczęście, że nikt za nami nie ruszył - nalała do dwóch dużych kielichów wina i wróciła przed tron. Nie miała żadnych oporów przed tym, żeby podejść na wyciągnięcie ręki do Viktorii i podmienić jej pusty kieliszek, na nowy. Królowa popatrzyła na nią karcącym spojrzeniem, które Elise krótko mówiąc olała.
- Starszym się nie odmawia - początkowo uśmiechnęła się, ale czując, że pękają jej usta od zimnego powietrza skrzywiła się lekko.
- Gdzie twój towarzysz? - Viktoria odetchnęła ciężko grając wielce przejętą, ale od razu można było wywnioskować, że wcale nie interesuje jej jego stan, tylko to czy będzie mogła się na nim wyżyć. Ciekawe co działo się przez ostatnie miesiące, gdy Elise nie urzędowała na zamku?
- Jakiś mężczyzna uszkodził mu jego no... - piesek podniósł bacznie głowę do góry.
- Złamałam mu tylko nogę - rudowłosa przewróciła oczami, ponownie przerywając Senece. - Wielkie mi halo - zaśmiała się cicho i wrzuciła złoty znaczek na kolana Viktorii. - Rudolf chciał pojawić się osobiście, ale młodziki ze stajni przyprowadzili medyka, który naszprycował biedaczynę czymś tak bardzo, że tylko majaczył. Zabrałam więc jego odznakę i składam ją tobie w jego imieniu - ukłoniła się nisko.
Skąd Elise miała więcej smoków? To pytanie z całą pewnością zadawała sobie królowa jak i Seneka, chociaż Viktoria mogła się tego domyślić. Bowiem od lat dziewczyna nałogowo podkradała te złote świecidełka, a później napawała się widokiem skórowanych ambasadorów.
- Pies go nie ma. Oddał go w karczmie za życie - napiła się trochę wina.
Seneka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz