sobota, 30 grudnia 2017

Od Elise c.d. Seneka

- Te całe czterysta lat minęło jak jeden dzień - Elise uśmiechnęła się do swojego odbicia w kryształowym lustrze, stojącym w jej łazience. Nie zmieniła się w ogóle i nadal była piękną dwudziestolatką.
Obie jej ulubione służące wyszły właśnie z pomieszczenia, aby przynieść jej suknię i rudowłosa miała chwilę czasu dla siebie. Niewiele było takich dni, kiedy cieszyło ją wszystko wokoło, a teraz nawet śnieżyca za oknem wyglądała jakoś tak bardziej przyjaźnie. Czy chciałaby wrócić do starego życia? Wiele razy zadawała sobie to pytanie, ale nigdy nie mogła znaleźć na nie sensownej odpowiedzi. Sama tego nie wiedziała, a wszystko miało swoje plusy i minusy. Jedno musiała przyznać! Uwielbiała się podobać wysoko urodzonym mężczyznom. A od kiedy zaczęła bywać na salonach i jeździć na różnorakie przyjęcia, dostawała również do rąk własnych coraz więcej ofert, które obejmowały jakieś zaślubiny i wspólne życie. Była to cudowna lektura na popołudniowe wieczory, która zawsze rozśmieszała ją do łez!
- Pani - pierwsza ze służących otworzyła drzwi, a do środka po chwili weszły dwie inne kobiety niosące długą suknię.
- Przynieście jeszcze srebrną kolię - Elise odwróciła się do nich z uśmiechem.
Niemalże od razu jena ze służących wybiegła i tak szybko jak wyszła, wróciła też z naszyjnikiem.
- Jak trwają prace? Przygotowano już główną salę i jedzenie?
- Tak - wszystkie trzy pokiwały głowami nadal nie nawiązując z Elise kontaktu wzrokowego. Chodziły tylko wokół niej i zwinnymi ruchami nakładały na nią ubranie.
- A ci... no ci... Cholera. Stangreci? Lokaje? - zaczęła wymieniać szukając odpowiedniego słowa. - Ci ładnie ubrani, którzy będą witać gości, są?
- Oczywiście - znów to nijakie kiwanie głowami. Czasem dziewczyna zastanawiała się czy to już przypadkiem nie jest odruch psa pawłowa i gdy zapyta o coś, co będzie wymagało dłuższej wypowiedzi to znowu będą wykonywać ten wyuczony przez lata jeden ruch. Najchętniej zganiła by je za to i rozkazała im biegać przez godzinę boso po śniegu, ale dzisiejszy dzień uznała za dzień dobroci dla zwierząt.

Sala wypełniała się zaproszonymi gośćmi, a między nimi przebiegali kelnerzy roznoszący kieliszki szampana. Specjalnie wynajęci na tą okazję muzycy grali nieprzerwanie, a całe towarzystwo zdawało się świetnie bawić. Niektórzy z pełnym podziwem rozmawiali o wystroju wnętrza, które swoją drogą było dosyć wyjątkowe jak na taką okazję, zaś inni oddawali się całkowicie rozmowie z innymi.
dress, fashion, and gif imageAle mimo tego, że nikt nie wygłaszał żadnej mowy, ani nie zapowiadał przybycia Elise, to kiedy wysokie drzwi otworzyły się przed nią zapanowała cisza.
Weszła pewnym krokiem do środka, kolejny już w życiu raz pokazując swoją wyższość nad całą resztą tej zbieraniny.
Uśmiechnięta sunęła przez tłum, który rozstępował się przed nią. Stanęła na samym środku pomieszczenia i podniosła do góry swój kieliszek.
- Za ten wieczór, za królestwo... i za dobrych przyjaciół - podniosła dłoń jeszcze wyżej odszukując w tłumie twarz Seneki i uśmiechnęła się do niego szeroko.
Po kilku chwilach wszyscy byli już po toaście i wrócili do swoich zajęć, a po pomieszczeniu ponownie rozeszły się odgłosy rozmowy i muzyki. Elise co chwile zmieniała swoje towarzystwo, z którym rozmawiała. Najdłuższy czas spędziła chyba na rozmowie z księciem Albertem, któremu wytknęła parę... paręnaście błędów, które popełniał. Nie wspomniała jednak ani słowem o baronie Ezjaszu, ani również nikt inny o nim nie mówił. Najwyraźniej już został wykreślony z historii kontynentu.

- To piękny pałac - zaczęła rozmowę jakaś kobieta w cudownej niebieskobiałej sukni. Elise od razu otrząsnęła się i przerwała rozmowę ze swoim dawnym znajomym.
- Dziękuję - uśmiechnęła się w odpowiedzi. Nastała nieprzyjemna cisza, podczas której rudowłosa zastanawiała się skąd znała tą dziewczynę.
- A! Gdzie moje maniery! - zaśmiała się nerwowo. - Przedstawiam ci mojego przyjaciela Cullena - wskazała na przystojnego wysokiego blondyna, który od razu ujął za dłoń szatynkę. - Zaś to jest mój drogi Cullenie...
- Frances Edith Seneka.
- Tak... siostra naszego Jonathana Seneki - wyszczerzyła się. - Doradcy królowej Viktorii.
- Widziałem już wiele kobiet we wszystkich królestwach, ale ty pani jesteś najpiękniejszą z nich.
Elise nie przepadała za takimi tekstami dlatego też nieświadomie przewróciła oczami patrząc na ten dworski flirt.

Seneka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics.