sobota, 30 grudnia 2017

Od Ryuu do Siergiej'a

Niepewnie obserwowałam potężnego konia, na którego mężczyzna z łatwością wskoczył. Zwierzę prychnęło i jakby zirytowane odsunęło się ode mnie. Dopiero po chwili jasnowłosemu udało się nakłonić wierzchowca do współpracy i tym samym zbliżenia się do mnie.
Nawet nie zauważyłam kiedy mój oddech przyśpieszył, a dłonie boleśnie zacisnęły się. Cofnęłam się przed rumakiem, rozszerzonymi źrenicami patrząc na jego ruchy. Przez stres chwilę zajęło mi dostrzeżenie wyciągniętej dłoni zamaskowanego nieznajomego.
- J-ja... - potrząsnęłam lekko głową, spuszczając wzrok. Moje myśli biegały jak oszalałe, w żaden sposób nie pomagając mi w  przemyśleniu zaistniałej sytuacji. Kary wierzchowiec wstrząsnął łbem, niecierpliwiąc się.
- Wsiadasz czy nie? - usłyszałam chłodny głos jeźdźca. - Sama nie znajdziesz tego handlarza - stwierdził.
Zerknęłam na niego, gorączkowo zastanawiając się. Niestety, ale tu miał rację - skoro informacje, które zdobyłam, okazały się zupełnie nieprzydatne to nie miałam innego wyjścia. Moje niewielkie zapasy opium niedługo skończyłyby się, a na to nie mogłam pozwolić - "głód" stałby się w końcu nie do wytrzymania. To przeklęte ziele jednocześnie przerażało mnie, jak i zapewniało mi poczucie bezpieczeństwa.
Poruszyłam się niespokojnie, a następnie chwyciłam dłoń mężczyzny i z jego pomocą wsiadłam na konia, bojąc się, że wycofam się z podjętej decyzji. Zdawałam sobie sprawę z tego, że to co zrobiłam było skrajnie głupie. Niestety nie widziałam innej możliwości - perspektywa "głodu" wydała mi się w tym momencie jeszcze gorsza niż sam koń oraz nieznajomy.
Jasnowłosy odwrócił się na moment, by na mnie zerknąć, jednak nie widziałam jak zinterpretować jego spojrzenie - ni to obojętne, ni to ganiące. Następnie trącił boki konia łydkami, by zwierzę ruszyło. Mimowolnie przybliżyłam się pleców jeźdźca i chwyciłam dłońmi jego płaszcz, kurczowo zaciskając palce i zaciskając oczy.
- Chyba się nie boisz? - parsknął mężczyzna, nie odrywając wzroku od ulicy, którą poprowadził konia. Skuliłam się nieco bardziej, czując zimniejszy powiew wiatru. Pomimo tego, że usłyszałam pytanie to nie odpowiedziałam na nie. Czułam się jakbym miała wielką gulę w gardle, uniemożliwiającą mi wypowiedzenie  jakichkolwiek słów. Sama nie wiedziałam dlaczego odczuwałam tak silny lęk przed końmi, chyba jedynie strach przed "głodem" opium był większy.
Nie słysząc innych słów ze strony nieznajomego, spróbowałam uchylić powieki. Niestety nie pomagał fakt, że cały czas słyszałam jak kopyta zwierzęcia uderzają o podłoże, a także czułam jego ruch. Cały czas miałam spięte mięśnie, co wierzchowiec musiał wyczuwać - zarzucał łbem i prychał, jakby był zirytowany moim zachowaniem. Dopiero po dłuższej chwili odważyłam się rozejrzeć i od razu w oczy rzuciła mi się coraz rzadsza zabudowa. Budynki stawały się coraz bardziej zaniedbane, a przechodniów było mniej.
Poczułam niewielkie ukłucie zawodu - wydawało mi się, że odszukałam potrzebne mi informacje na temat handlarza, a tu guzik. Wszystkie okazały się być nieprawdziwe, w dodatku skierowały mnie w dokładnie przeciwnym kierunku. Nieco mocniej zacisnęłam dłonie, uświadamiając sobie, że informacje dotyczące ceny ziela także mogły być fałszywe. Przez te kilka tygodni udało mi się zgromadzić całkiem sporą liczbę koron, jednak co jeśli okaże się ona zbyt mała...?
Przymknęłam oczy, chcąc uspokoić swoje obawy. Jedynymi dźwiękami jakie słyszałam były stukot kopyt zwierzęcia oraz gałęzie drzew, które poruszane wiatrem uderzały o siebie. Zwykle nie miałam nic przeciwko ciszy, ale tym razem było nieco inaczej - nie wiedziałam dlaczego nieznajomy zaoferował mi pomoc. Rozbudzało to moją ciekawość, tym bardziej, że mężczyzna najwyraźniej miał wiele informacji. Równie dobrze mógł być jedynie miejscowym, ale coś mnie w nim zaciekawiło.
- Um, nie jest ci zimno...? - zapytałam, wahając się. Miałam wrażenie, że to pytanie było jednym z głupszych jakie mogłam zadać. - Znaczy... - zrezygnowana umilkłam, trochę żałując, że w ogóle się odezwałam. Ale... Jakoś chyba trzeba zacząć. Chyba.

| Siergiej? Wybacz za takie coś :')|

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics.