Dobra Abi. Za bardzo się rozmarzyłaś. Jeszcze chwila i wpadłam bym na drzewo niedaleko zupełnie zamarzniętej rzeki. Ryby by w niej nie przeżyły. Podeszłam bliżej i dotknęłam tafli lodu, po czym zaczęła się powoli topić. W oddali usłyszałam stukot kopyt konia i wilka. Mężczyzna siedzący na koniu pachniał dość specyficznie, ale dzięki temu łatwo mi będzie go w przyszłości odnaleźć. Zmieniłam się w mgłę i poleciałam w dość zacienione miejsce. Mimo, że w tą pogodę nikt by mnie nie zauważył.
Mężczyzna podjechał pod rzekę i zszedł z konia. Zwierzęta zaczęły pić już lekko ciepłą wodę. Pewnie myśliwy, było widać z postury. Zmaterializowałam się, wiedząc, ze mnie nie zobaczy. Wzięłam głęboki wdech. Zmiennokształtny, wiedziałam, że skądś znam ten zapach, ale on był bardziej charakterystyczny. Półkrwi. Ale dlaczego Zmiennokształtny miał by zostać myśliwym, w tych okolicach? Nie nie może skrzywdzić tych zwierząt, w tych lasach jest za wiele zagrożonych gatunków i może zauważyć pewne ślady na niektórych... Nie nie mogę mu na to pozwolić. A tak poza tym to chwilę temu w karczmie było na kogoś zlecenie, muszę się upewnić czy na niego. Mogę przy tym dobrze zarobić, ale warunek jest, że on musi żyć.
W jednym momencie stałam za nim i złapałam go za ramię, przykładając mu rękę do pleców tak, abym mogła mu w każdej chwili mogła złamać mu rękę.
- Kim jesteś - powiedziałam rozkazując mu odpowiedzieć.
Nie odzywał się. To jego błąd. Właśnie miałam mu wykręcić rękę, ale podbiegł do mnie wilk, który błagalnym wzrokiem się na mnie patrzył. Żadne zwierze nie ośmieli się mnie zaatakować, czuja kim jestem. Niestety był sobie kiedyś niedźwiedź, zapewne z wścieklizną, który bardzo mnie rytował i nie skończył dobrze. Jestem zbyt zamyślona, muszę to zmienić, ale sama nie wiem jak to zrobić. Ulżyłam trochę z uścisku i popchnęłam go. Nie dałam mu ani chwili wytchnienia. Magią unieruchomiłam go i podeszłam, aby popatrzeć się na niego.
- Pokarz mi swoją poprzednią postać, jeżeli będziesz się opierał to zaboli - uśmiechnęłam się do niego. Nic nie mówił i wpatrywał się w wilka, który położył się na śniegu i przyglądał całej sytuacji. - Ostende faciem tuam prior - powiedziałam do niego tak, jakby tylko wiatr, który muskał moje wargi mógł to usłyszeć. Nie posłuchał i widziałam lekki grymas na jego twarzy.
Zobaczyłam jego prawdziwą twarz, po czym wyjęłam mały rulon papieru, na którym wykonałam szkic węglem. Spoglądałam to raz na niego, to raz na mężczyznę. Byli prawie identyczni, pewnie karczmarz lekko zmienił jego wygląd opowiadając mi o nim. - Wiesz, że jesteś poszukiwany? Tamta grupa bandytów, którym ukradłeś konia. Polują na ciebie. Nawet nie zauważyłeś jak mężczyzna biegnie za twoimi plecami, aby dostarczyć im mój szkic. Zrobiłam, jakby to powiedzieć? Twój portret pamiątkowy i zrobiłam parę kopi z całkiem dobrą sumę - uśmiechnęłam się do niego - Na szczęście jest to twój szczęśliwy dzień. Pomogę ci... - sama nie wierzyłam w to co powiedziałam, ale ten człowiek nie był zły przeczytałam w jego myślach co się stało. To nie była jego wina, ktoś od dawna na niego poluje, a ja wiem kto i nie jest to najmilsza osoba, mimo, że jest moim kolegom to pomogę jego ofierze. Wypuściłam go z sideł i widziałam jak odetchnął z ulgą padając na kolana. Usłyszałam stukot kopyt około czterysta metrów za nami. - Musimy ruszać znajdą cię - Zagwizdałam po czym przybiegła do mnie piękna czarna klacz. Wsiadłam na nią, mężczyzna uczynił to samo z swoim wierzchowcem i pojechałam pierwsza, czując zapach spalanego oleju i drewna, oraz wielu spoconych mężczyzn, aż się wzdrygnęłam. Popędziłam przez las, Magią odganiając płatki śniegu za sobą, aby mógł mnie widzieć. Ja sama doskonale wszystko widziałam, ale wiem, że ludzie nie mają takiego samego wzroku jak wampiry. Obejrzałam się tylko za siebie spoglądając na mojego nowego towarzysza i wróciłam do dalszej jazdy.
(Bluvertigo(Vertigo)?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz